Czy reprezentacja Polski w piłce nożnej w końcu ruszy z miejsca?

Polska piłka nożna od lat budzi sporo kontrowersji. Jesteśmy jednym z największych narodów Europy, gdzie sportem narodowym jest piłka kopana. Duża ilość młodych chłopców, jak i dorosłych mężczyzn gra hobbystycznie, amatorsko albo przynajmniej interesuje się piłką nożną. Dlaczego kraj z tak ogromnym potencjałem ma tak duże problemy na arenie międzynarodowej? Niekiedy fani pozbawieni nadziei twierdzą, że typowanie wyniku meczu reprezentacji jest jak bawienie się na serwisach z grami Zamsino – albo euforia, albo smutek przegranej. Niby w większości przypadków jesteśmy faworytami, mamy drużynę naszpikowaną gwiazdami, a kiedy jedziemy na Węgry toczyć bój z o wiele słabiej notowaną reprezentacją Węgier, to rozpoczynamy od wyniku 0:2. O co w tym wszystkim chodzi?

Paradoks trenerów

Najtrudniejsze zadanie stoi przed selekcjonerem – osobą, która w Polsce ponosi jedyną i całkowitą odpowiedzialność za wszelkie potknięcia i porażki reprezentacji. Żyjemy w kraju, gdzie po każdym sukcesie nosi się go na rękach, ale po porażce – dymisjonujemy. Ostatnią ofiarą tego schematu padł Jerzy Brzęczek. Kiedy trener ze średnim dorobkiem w polskiej Ekstraklasie objął reprezentację Polski po Adamie Nawałce, można było usłyszeć wiele mieszanych opinii. W rzeczywistości to całe szachowanie polską piłą nożną wygląda jak zabawa z grami (kliknij tutaj) – nigdy nie wiadomo, co się zdarzy. Co z tego wyniknie? Jeśli nie zmieni się nastawienie PZPN, kibiców i samych piłkarzy, to za kilka lat lub po najbliższej wielkiej imprezie piłkarskiej czeka nas kolejna zmiana trenera, a co za tym idzie – budowanie reprezentacji od nowa.

Kiedy zagraniczne reprezentacje są kierowane przez bardzo dobrze opłacanych, światowej sławy trenerów, Polska stoi w miejscu. Co najmniej średnie wyniki na arenie międzynarodowej przez trzy kolejne lata sprawiły, że kibice i eksperci żądali zmiany trenera. Tym razem decyzja została podjęta praktycznie samodzielnie przez prezesa PZPN – Zbigniewa Bońka, który nigdy nie ukrywał swojej fascynacji Włochami, Serie A, jej zawodnikami i trenerami. Postawił na Paulo Sousę, który był selekcjonerem wielu europejskich zespołów w tym Fiorentiny z Serie A. Czy Portugalczykowi uda się przełamać złą passę polskiej reprezentacji?

Jak dotąd debiuty trenerskie były głównie nienajlepsze. Na początku zawsze mówi się o zgraniu drużyny na nowo, ale zazwyczaj po roku gra reprezentacji Polski nadal wygląda źle i znowu zaczyna się mówić o zmianie trenera, co rozpoczyna formowanie reprezentacji na nowo.

Debiut na eliminacjach do mistrzostw świata

Pierwszy mecz miał być przełamaniem. Wszyscy byli zafascynowani tym spotkaniem i do końca podekscytowani czekali na działania nowego partnera i podanie pierwszego składu. Wielkich zaskoczeń nie było. Od dawna wiemy, że Polska reprezentacja ma bardzo dużo indywidualności, grających w czołowych europejskich zespołach i po prostu dziwne byłoby, gdyby zabrakło w składzie takich osób jak Robert Lewandowski, czy Krzysztof Piątek. Wszyscy oczekiwali zwycięstwa, a wyszło… średnio. Mecz całkowicie wymknął się spod kontroli, a początkowy blamaż (0:2) został zastąpiony przez remis (3:3) po bardzo słabej grze Polaków. Na liście strzelców po polskiej stronie zapisali się:

  • Krzysztof Piątek 60’
  • Kamil Jóźwiak 61’
  • Robert Lewandowski 82’.

Po spotkaniu Paulo Sousa przyznał się do błędów i stwierdził, że Polska zasłużyła na zwycięstwo. Warto jednak zwrócić uwagę, że na początku, kiedy wszyscy byli w pełni sił – nasza reprezentacja była bezradna, a kiedy zawodnicy przeciwników zaczęli opadać z sił (w końcu na co dzień grają w o wiele słabszych rozgrywkach), to Polacy zaczęli strzelać, co tylko świadczy o tym, jak źle byli przygotowani pod względem taktycznym.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *