Kręta droga do polskości

Pierwszy raz spotkałam Annę w 2020 roku polskim cmentarzu wojennym w San Lazzaro di Savena koło Bolonii na corocznej uroczystości z okazji Święta Zmarłych. Szykowna Włoszka – co robi tutaj na cmentarzu, gdzie pochowanych jest ponad 1400 żołnierzy Armii Andersa?

– Kilka miesięcy temu dostałam polskie obywatelstwo! Mam też polski paszport, chcesz zobaczyć? – wyraźnie dumna i rozpromieniona Anna sięgnęła do torebki i wyciągnęła polski dokument, o który starała się całe lata.

-Mojemu ojcu się nie udało, zmarł bez polskiego obywatelstwa, które mu odebrano. Swoją Ojczyznę zobaczył po 40 latach jako Włoch, a ja zobacz – mam…

Anna Teresa przez całe lata przyglądała się ojcu, jak wyciągał z szafy swój mundur żołnierza Armii Andersa. Przypinał do niego ordery i szykował się na uroczyste spotkania ze swoimi kolegami z 2 Korpusu, którzy zostali w Emilii Romanii po wojnie. Czasami też brała udział w różnych uroczystościach. Trochę ją to fascynowało, ale tylko trochę… Dla niej to był jej tata, który miał swoje sprawy i jako najpierw mała dziewczynka, a potem nastolatka nauczyła się to szanować.

Anna Teresa Kuliczhowshi z tatą i mężem

Rankiem 18 maja 1944 r. nad opactwem benedyktyńskim na Monte Cassino załopotały polska flaga oraz proporzec 12. Pułku Ułanów Podolskich. Polacy dokonali niemal niemożliwego: złamali Linię Gustawa i otworzyli aliantom drogę na Rzym. Zaraz po bitwie gen. Harold Alexander, późniejszy marszałek polny British Army, mówił:

Żołnierze 2. Polskiego Korpusu! Jeżeliby mi dano do wyboru między którymikolwiek żołnierzami, których bym chciał mieć pod swoim dowództwem, wybrałbym Was – Polaków” – czytamy w artykule Powojenne dylematy żołnierzy Andersa (https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/polskie-sily-zbrojne-po/65937,Powojenne-dylematy-zolnierzy-Andersa.html)

Zdanie wypisane na jednym z białych nagrobków na Monte Cassino:

MY POLSCY ŻOŁNIERZE ODDALIŚMY NASZE DUSZE BOGU, NASZE CIAŁA WŁOCHOM, A NASZE SERCA POLSCE.

Bronisław Kuliczkowski brał udział w bitwie pod Monte Cassino i w jego pamięci na zawsze pozostały krwawe obrazy tej batalii, które od czasu do czasu wypływały w rozmowach z członkami rodziny, a zwłaszcza z zięciem Gabriele Montanari (mężem Anny Teresy), który zrekonstruował wojenną odyseję teścia. Tekst pod redakcją Bernadety Grochowskiej ukazał się w Polonia Włoska Biuletyn Informacyjny nr 1-2 (83-84) 2017 r.

Wielkanoc w Polsce – Bronisław z siostrą Krystyną w otoczeniu kuzynów i wnuków

Młody Bronisław Kuliczkowski, dla włoskich przyjaciół Bruno lub Brunoski, zakochał się w Elenie Crociani, córce młynarzy i nie miał dylematu tak, jak jego koledzy – zostać czy wyjechać. Bruno nie mógł wrócić do domu także dlatego, że jego rodzinne Zaleszczyki zostały przyłączone do Związku Radzieckiego. Pobrali się jeszcze w 1945 roku i byli nierozłączni aż do śmierci Eleny w 1999 roku. Ich dom często gościł polskich towarzyszy broni ojca Anny Teresy, stając się przyjaznym schronieniem dla przybywających do Italii sezonowych pracowników z Polski.

Bronisław i Elena w dniu ślubu

-Tatę pamiętam zawsze pogodnego, choć z ogromnymi bólami głowy. Siadał wtedy na krześle, trzymał się obydwoma rękoma za głowę a ja wiedziałam, że to ten straszny moment, który jest dla niego torturą… Wtedy go nie rozumiałam, dziś mam z tego powodu wyrzuty sumienia.

Tuż po wojnie wielu polskich żołnierzy Armii Andersa, nazwanych potem wyklętymi zostało we Włoszech. Po ogłoszeniu bezwzględnej demobilizacji 2. Korpusu Polskiego i ogólnie całych Polskich Sił Zbrojnych w 1946 roku znaleźli się w bardzo trudnym położeniu. Teoretycznie mogli oni osiedlić się na Wyspach lub innych państwach jak Argentyna, Kanada czy Australia. Rodzice Anny Teresy zostali w Italii, mimo że dostali wizę do Argentyny. Ojciec został pozbawiony obywatelstwa polskiego uchwałą władz komunistycznych z 26 września 1946 r. (unieważnioną dopiero w ustawie o obywatelstwie z 2009 r) i przez wiele lat był bezpaństwowcem. Bronisław Kuliczkowski włoskie obywatelstwo dostał dopiero w 1979 roku, a w 1983 roku z rąk ówczesnego prezydenta Włoch Sandro Pertiniego odebrał prestiżowe odznaczenie Cavaliere al Merito.

To wszystko widzi i obserwuje najpierw mała Ania Teresa, a potem dorastająca i dorosła Anna, przyzwyczajona, że jej rodzina jest trochę inna niż jej włoskich koleżanek, ale nigdy nie miała z tego powodu żadnych problemów. Jedną z rzeczy, których Anna żałuje jest fakt, że w tamtych czasach nie było zwyczaju uczenia dzieci drugiego języka; dlatego nie mówi po polsku.

– Rzadko uczestniczyłam w ceremoniach polskich, bardzo pochłaniała mnie praca zawodowa i wychowywanie Gianluchi i Giulii. W 1982 roku miałam okazję poznać Jana Pawła II, który odwiedził cmentarz polski w San Lazzaro koło Bolonii. Widziałam wzruszenie na twarzach obecnych wtedy Polaków, które w pełni podzielałam; czułam się tak jakbym odkryła moją prawdziwą tożsamość. Byłam dumna, że we mnie też płynie polska krew.

W 1999 roku umiera mama Anny, a pięć lat po niej -13 marca 2004 roku odchodzi jej tata.

– Byłam wtedy przecież dorosłą kobietą, miałam swoją rodzinę. Jednak to było straszne; poczułam się tak samotna, tak opuszczona i … zatęskniłam za wszystkim, co się łączyło z moim ojcem. Chciałam poczuć się bliżej niego, zrozumieć. To był impuls. Poczułam, że muszę mówić wszystkim, a szczególnie nowym pokoleniom o tych niesamowitych żołnierzach, o ich życiu, o moim Ojcu. Oni są tego warci. Nie wolno nam zapomnieć o naszej przeszłości, oznaczałoby to zapomnienie o cierpieniach wojny i tych wszystkich młodych ludziach, którzy oddali życie za naszą wolność.

Anna Teresa Kuliczhowshi i Bernardeta podczas uroczystości poświęconych polskim żołnierzom II wojny światowej

Poczuła, że musi dowiedzieć się tyle, ile się da o Ojczyźnie swojego ojca, o jego ideałach, tęsknotach a także o jego rodzinie, którą przesiedlono po 1945 roku do Krzywej niedaleko Legnicy. To nie był powrót do polskości (nigdy wcześniej nie czuła się Polką). To było odkrycie polskości. Jakby polskie korzenie po śmierci ojca upomniały się o nią. Razem ze swoim bratem Jurkiem podczas wyjazdów do Polski poznali swoje trzy ciocie i polskich kuzynów

– Po śmierci taty zrozumiałam, że przynajmniej w 50 procentach jestem Polką. Z moim bratem Jurkiem kontynuujemy tradycję mojego ojca – na Wielkanoc i Boże Narodzenie spotykamy się i składamy sobie polskie życzenia. W ciągu ostatnich kilku lat odczuwałam coraz większą chęć posiadania polskiego obywatelstwa. Po spotkaniu z prezes Stowarzyszenia Polskiego w Cesenie – Bernadetą Grochowską wiedziałam już jak to można przeprowadzić.

Tak zaczęła się wyjątkowo wyboista droga o polskie obywatelstwo. Według danych polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w 2021 roku o przyznanie lub potwierdzenie posiadania obywatelstwa polskiego wystąpiło ponad 2 tys. osób z całego świata. Czasami drogi dochodzenia do polskich korzeni są utrudnione, bo nazwiska bardzo często zapisywano błędnie. Sporą kreatywnością wykazał się urząd w Forli zapisując Annę nie jako Kuliczkowski, ale jako Kuliczhowshi – zastępując k, którego w alfabecie włoskim nie ma niemym h. Tylko konsul Ewa Mamaj z Mediolanu wie, ile ją kosztowało wyjaśnienie sytuacji. Efekt: 3 czerwca dostała polskie obywatelstwo, a 3 grudnia 2019 roku z rąk wyraźnie wzruszonej Konsul Generalnej RP w Mediolanie Adrianny Siennickiej odebrała Anna Teresa Kuliczhowshi swój polski paszport:

– To był jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Byłam dumna z siebie, wdzięczna tym, którzy mnie wspierali, szczególnie mojej rodzinie: mężowi Gabriele, dzieciom Gianluca i Giulia, wnukom Thomas, Zoe i Martina. Czułam bliskość mojego ojca. Poczułam się prawdziwą Polką, która ma wiele rzeczy do zrobienia, aby uczcić pamięć Jego i żołnierzy II Korpusu Polskiego dowodzonego przez gen. Władysława Andersa.

Anna Teresa Kuliczhowshi z długo oczekiwanym paszportem

Anna od młodości widziała w swoim domu polskich przyjaciół ojca, ich dzieci i krewnych. Dlatego gdy zaproponowano jej, aby wspólnie założyć stowarzyszenie poświęcone krzewieniu pamięci ich rodziców, nie wahała się nawet przez chwilę. Już w 1946 r. polscy żołnierze, którzy pozostali we Włoszech mieli swój związek, potem ich dzieci i rodziny chcieli mieć swój wkład w zachowaniu pamięci o nich.

Moja polska krew odezwała się we mnie natychmiastwspomina śmiejąc się:

– Zadzwonił do mnie Maurizio Nowak, którego znałam od dziecka tak jak i jego ojca. Było nas siedmioro, gdy 24 listopada w 2007 roku założyliśmy w Domu Polskim w Rzymie Stowarzyszenie Rodzin Polskich Kombatantów we Włoszech(ASSOCIAZIONE FAMIGLIE DEI COMBATTENTI POLACCHI IN ITALIA). Zobacz, za kilka dni minie 15 lat, a ja pamiętam jakby to było wczoraj…Chciałam, aby pamięć tych co walczyli za naszą wolność przetrwała. Tylu młodych chłopców, tyle żyć oddanych za nas, abyśmy mogli uczyć się, pracować…Mój ojciec, jak opowiadał o bitwie pod Monte Cassino nigdy nie potrafił powstrzymać łez. Trzeba było przechodzić przez ciała poległych, a jak Ojciec wszedł do schronu to był tam ranny żołnierz niemiecki z bombą w ręku. Zastrzelił go patrząc mu w oczy, bo tylko tak mógł ocalić siebie i swoich kompanów. To naznacza na zawsze.

Anna wspiera różne inicjatywy mające na celu podtrzymanie kultu i miłości do polskiej Ojczyzny oraz pamięci o polskich żołnierzach. Jej ojciec jest jednym z niewielu obcokrajowców, którzy mają pamiątkową tablicę na włoskim cmentarzu wojennym: uroczystość odbyła się 8 maja 2010 r. w Parco delle Rimembranze w Massa Castello w obecności konsula generalnego RP w Mediolanie – Krzysztofa Strzałki i prezesa Stowarzyszenia Rodzin Polskich Kombatantów we Włoszech Maurizio Nowaka. Przyszli na nią polscy i włoscy przyjaciele Bruno, którym gorąco dziękowała Anna.

– Mój ojciec dostał wiele medalii nagród, jak choćby GWIAZDĘ 39-45, GWIAZDĘ AFRYKI, GWIAZDĘ WŁOSKĄ, KRZYŻ MONTE CASSINO czy HONOROWY KRZYŻ ZASŁUGI REPUBLIKI WŁOSKIEJ odebrany z rąk prezydenta Sandro Pertiniego. Jednak myślę, że ten sposób uhonorowania jego pamięci przez włoskich przyjaciół byłby dla niego powodem do wyjątkowej dumy.

——-

Chcesz o mnie napisać? Ale o czym? Jestem normalną osobą z rodziny dwukulturowej, nic wielkiego nie zrobiłam. Mam wiele wyrzutów sumienia, że za późno chciałam zrozumieć mojego ojca, że tyle rzeczy do mnie dotarło po jego śmierci.Wiem jednak, że działalność w ramach Stowarzyszenia Rodzin Polskich Kombatantów we Włoszech jest znacząca. Moja rodzina jest bardzo dumna ze mnie i wspiera mnie we wszystkim.

Historia Anny Teresy rzeczywiście nie jest jedyną, pokazuje losy tak wielu rodzin, które po latach wojennej zawieruchy musiały znaleźć miejsce dla siebie. W pewnym momencie dorosła Anna Teresa, matka i żona poczuła tak mocno swoje polskie korzenie, że zmienia swoje życie. Szuka swojej drogi do polskości także w sposób oficjalny: chce mieć polskie obywatelstwo i polski paszport, chce angażować się w działania na rzecz Polski. Chce czuć się częścią składową Ojczyzny swojego Ojca, chce, aby pamięć o nim i jego towarzyszach broni była ciągle żywa.

Rozmawiając z Anną kilka miesięcy temu nie wiedziałam, że dostała medal Pro Patria przyznawany „za szczególne zasługi w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej”.

Anna Teresa Kuliczhowshi, Ambasador Anna Maria Anders i Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, Casamassima 2022

Mnie to wtedy umknęło, a ona – Anna Teresa Kuliczhowshi – o tym nie powiedziała. 17 maja 2022 roku weterani 2. Korpusu Polskiego wraz działaczami opozycji antykomunistycznej upamiętnili w Piedimonte San Germano poległych w maju 1944 roku towarzyszy broni. W ceremonii przed pomnikiem 6. Pułku Pancernego im. Dzieci Lwowskich udział wziął szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk i ambasador RP we Włoszech Anna Maria Anders. Obecni byli także przedstawiciele Sejmu RP i władz wojskowych, lokalnych władz samorządowych oraz harcerze ZHR i ZHP. To wtedy Anna odebrała swój medal.

Tekst: Ewa Trzcińska

Zdjęcia: archiwum Anny Teresy Kuliczhowshi, Aneta Malinowska

Anna Teresa Kuliczhowshi i Ewa Trzcińska kilka lat temu na Polskim Cmentarzu Wojskowym w San Lazzaro

Scoprire le radici attraverso il cuore

Ho incontrato Anna per la prima volta nel 2020 al cimitero di guerra polacco di San Lazzaro di Savena, vicino a Bologna, in occasione della cerimonia commemorativa dei defunti soldati polacchi. Un’italiana elegante – cosa ci fa qui in un cimitero dove sono sepolti più di 1.400 soldati dell’esercito di Anders?

– Ho ottenuto la cittadinanza polacca qualche mese fa! Ho anche un passaporto polacco, vuoi vedere?Anna visibilmente orgogliosa e raggiante ha preso la borsetta e ha tirato fuori il documento polacco che aveva finalmente ottenuto dopo due anni di attesa.

– Mio padre, Bronislaw Kuliczkowski, non ce l’ha fatta, è morto senza la cittadinanza polacca, che gli è stata tolta. Ha visto la sua patria dopo 40 anni, da italiano.

Per anni, Anna Teresa ha visto suo padre prepararsi per gli incontri cerimoniali appuntandosi al petto le diverse medaglie e riconoscimenti, ed è stata testimone degli incontri con ex combattenti polacchi del 2 Corpo d’Armata polacco rimasti in Romagna nell’immediato Dopoguerra. La cosa la affascinava un po’, ma solo un po’… Per lei, era suo padre che aveva i suoi personali impegni e che, prima da bambina e poi da adolescente, aveva imparato a rispettare.

Anna Teresa Kuliczhowshi con il marito ed il padre

La mattina del 18 maggio 1944, la bandiera polacca e lo stendardo del 12° Reggimento dei Lancieri Podolski sventolarono sull’Abbazia benedettina di Monte Cassino. I polacchi avevano raggiunto un obiettivo quasi impossibile: avevano spezzato la Linea Gustav e aperto la strada agli Alleati per la conquista di Roma. Subito dopo la battaglia, il generale Harold Alexander, poi feldmaresciallo dell’esercito britannico, disse: „Soldati del 2° Corpo polacco! Se potessi scegliere tra i soldati che vorrei avere sotto il mio comando, sceglierei voi, i polacchi”, si legge nell’articolo Dilemmi postbellici dei soldati di Anders (https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/polskie-sily-zbrojne-po/65937,Powojenne-dylematy-zolnierzy-Andersa.html).

Una frase incisa sulla pavimentazione marmorea del Cimitero di Guerra polacco a Monte Cassino:

NOI SOLDATI POLACCHI ABBIAMO DATO LE NOSTRE ANIME A DIO, I NOSTRI CORPI ALL’ITALIA E I NOSTRI CUORI ALLA POLONIA.

Bronislaw Kuliczkowski ha partecipato alla battaglia di Monte Cassino e nella sua memoria si sono impresse per sempre le cruenti immagini di questo combattimento che ogni tanto affioravano nelle conversazioni con i familiari e soprattutto con il genero Gabriele Montanari (marito di Anna Teresa), il quale ha ricostruito l’odissea di guerra del suocero – il cui testo redatto da Bernadeta Grochowska è stato pubblicato in Polonia Wloska Biuletyn Informacyjny nr 1-2 (83-84) 2017.

Pasqua in Polonia – Bronisław con la sorella Krystyna insieme ai cugini e ai nipoti

Il giovane Bronislaw Kuliczkowski, per gli amici italiani Bruno o Brunoski, si è innamorato di Elena Crociani, figlia di un mugnaio dell’Appenino Romagnolo. Bruno non poteva ritornare a casa, anche perché il suo paese natale Zaleszczyki era stato annesso all’Unione Sovietica e non era più in Polonia. Si sono sposati nel 1945 e sono stati inseparabili fino alla morte di Elena, avvenuta nel 1999. La loro casa ha ospitato spesso compagni d’armi polacchi diventando un accogliente rifugio per i nuovi arrivati, lavoratori saltuari e stagionali provenienti dalla Polonia.

Bronisław ed Elena nel giorno del loro matrimonio

-Ricordo mio padre sempre allegro, anche se con grandi mal di testa. Si sedeva su una sedia, si teneva la testa con entrambe le mani e io sapevo che quello era un momento terribile e che era una tortura per lui… All’epoca magari intuivo solo parzialmente il suo stato d’animo, oggi sono consapevole dei suoi tormenti.

Poco dopo la guerra, molti soldati polacchi dell’Esercito di Anders, in seguito chiamati „esuli”, rimasero in Italia. Dopo l’annuncio della smobilitazione assoluta del 2° Corpo polacco e di tutte le Forze Armate polacche in generale nel 1946, si trovarono in una posizione molto difficile. In teoria, potevano stabilirsi in Gran Bretagna o nei diversi paesi del mondo (Argentina, Canada, Australia, ecc). I genitori di Anna Teresa sono rimasti in Italia pur avendo il visto di espatrio per l’Argentina. Il padre è stato privato della cittadinanza polacca, in virtù della risoluzione delle autorità comuniste polacche del 26 settembre 1946 (annullata solo dalla legge sulla cittadinanza nel 2009), diventa un apolide. La cittadinanza italiana gli è stata conferita solo nel lontano 1979 e pochi anni dopo, nel 1983 è stato onorato anche con la prestigiosa decorazione di Cavaliere al Merito dall’allora Presidente della Repubblica Sandro Pertini.

Tutto questo viene vissuto e osservato prima dalla piccola Anna Teresa e poi da Anna adulta, cresciuta in una famiglia mista italo – polacca, famiglia mai stata oggetto di discriminazione. Una delle cose che Anna rimpiange è il fatto che allora non si usava insegnare la seconda lingua ai figli, e per questo motivo non parla polacco.

– Per motivi di lavoro e di famiglia con due figli Gianluca e Giulia ho accompagnato raramente mio padre alle cerimonie polacche. Nel 1982 ho avuto l’opportunità di incontrare Giovanni Paolo II al cimitero militare polacco di San Lazzaro. La Sua vicinanza mi ha talmente emozionata che ho percepito la mia vera identità e quindi mi sono sentita orgogliosa del mio sangue polacco.

Nel 1999 è morta la mamma di Anna e cinque anni dopo, il 13 marzo 2004, è venuto a mancare il papà.

– Dopo tutto, allora ero una donna adulta, avevo la mia famiglia. Ma è stato terribile; mi sono sentita così sola, così abbandonata e… mi è mancato tutto di mio padre. Dopo la sua morte ho sentito la necessità di tramandare la sua esperienza di vita e di guerra a chiunque, specialmente alle nuove generazioni. Non si deve perdere la memoria del nostro passato, significherebbe dimenticare le sofferenze della guerra e di tutte quelle giovani vite sacrificate per la nostra e la vostra libertà.

Anna Teresa Kuliczhowshi e Bernardeta durante la cerimonia dedicata ai soldati polacchi della II guerra mondiale

Sentiva di dover sapere il più possibile sulla famiglia di suo padre, trasferita dopo il 1945 nella Bassa Slesia a Krzywa di Legnica, sui suoi ideali, sui suoi desideri. Era come se le sue radici polacche l’avessero reclamata. Durante alcuni viaggi in Polonia, Anna Teresa e suo fratello Jurek hanno avuto l’opportunità di conoscere le tre zie e i cugini polacchi.

– Dopo la morte di papà, mi sono resa conto di essere polacca almeno al 50%, e non è tutto, perché con mio fratello Jurek continuiamo la tradizione del mio babbo e a Pasqua e Natale ci incontriamo e ci facciamo gli auguri alla polacca. Negli ultimi anni ho sentito il desiderio di riconfermare la mia cittadinanza polacca, ciò è stato possibile dopo aver conosciuto la presidente dell’Associazione Polonia di Cesena – Bernadeta Grochowska, che mi ha incoraggiata ed istruito la pratica per tale richiesta.

Iniziò così un percorso eccezionalmente accidentato per la cittadinanza polacca. Secondo il Ministero degli Affari Interni e dell’Amministrazione polacca, nel 2021 più di 2.000 persone da tutto il mondo hanno richiesto la cittadinanza polacca o la conferma della cittadinanza polacca. A volte il percorso verso le radici polacche è complesso, poiché i cognomi polacchi erano molto spesso scritti in modo errato. L’ufficio di Forlì è stato piuttosto creativo quando ha scritto Anna non come Kuliczkowski, ma come Kuliczhowshi – sostituendo la k, che non è presente nell’alfabeto italiano, con una h muta. Solo il Console Ewa Mamaj a Milano sa quanto le è costato chiarire la situazione. Il risultato: Il 3 giugno le è stata concessa la cittadinanza polacca e il 3 dicembre 2019 Anna Teresa ha ricevuto il passaporto polacco dalla Console Generale della Repubblica di Polonia a Milano Adrianna Siennicka:

– È stato uno dei giorni più importanti della mia vita. Ho provato orgoglio per me stessa, gratitudine per coloro che mi hanno sostenuta, in particolare la mia famiglia: marito Gabriele, figli Gianluca e Giulia, nipoti Thomas, Zoe e Martina. In quel momento ho percepito la vicinanza di mio padre. Mi sono sentita una vera Polacca con molte cose da fare per onorare la sua memoria e quella dei soldati del 2* Corpo d’Armata polacco comandato dal generale Wladyslaw Anders.

Fin da piccola Anna aveva visto in casa sua gli amici polacchi del padre, i loro figli e i loro parenti. Per questo motivo, quando le proposero di creare insieme un’associazione dedicata a promuovere la memoria dei loro genitori, non esitò nemmeno un istante. Nel 1946 i soldati polacchi rimasti in Italia si sono aggregati nell’Associazione dei Combattenti Polacchi in Italia.

-Ho ricevuto una telefonata da Maurizio Nowak, che conoscevo fin dall’infanzia, proprio come suo padre. Eravamo in sette quando, il 24 novembre 2007, abbiamo costituito l’ASSOCIAZIONE FAMIGLIE DEI COMBATTENTI POLACCHI IN ITALIA, presso la Casa Polacca GPII di Roma, con Maurizio presidente. Tra pochi giorni saranno 15 anni e io me lo ricordo come se fosse ieri… Volevo che il ricordo di coloro che hanno combattuto per la nostra libertà durasse a lungo. Tanti giovani ragazzi, tante vite sacrificate per noi, perché potessimo studiare, lavorare… Mio padre, quando parlava della battaglia di Monte Cassino, non riusciva a trattenere le lacrime. Questo segna per sempre!

Anna supporta varie iniziative ai fini di mantenere vivo il culto e l’amore per la seconda patria polacca e per la memoria dei combattenti polacchi. Partecipa e tiene a cuore le iniziative dell’Associazione. Suo padre è uno di pochi stranieri ad avere una targa commemorativa nel cimitero di guerra italiano: la cerimonia si è svolta l’8 maggio 2010 presso il Parco delle Rimembranze di Massa Castello alla presenza del Console Generale di Polonia in Milano – Krzysztof Strzalka e del presidente Assocazione Famiglie Combattenti Polacchi in Italia Maurizio Nowak. All’evento hanno partecipato gli amici polacchi e italiani di Bruno, che Anna ha ringraziato calorosamente.

– Mio padre ha ricevuto molte medaglie e riconoscimenti, come la STELLA 39-45, la STELLA D’AFRICA, la STELLA D’ITALIA, la Croce di MONTE CASSINO e la CROCE ONORARIA AL MERITO DELLA REPUBBLICA ITALIANA. Tuttavia, credo che questo modo di onorare la sua memoria da parte dei suoi amici italiani lo avrebbe reso eccezionalmente orgoglioso.

—-

– Vuoi scrivere su di me? Ma su cosa? Sono una persona normale, proveniente da una famiglia biculturale, non ho fatto nulla di eccezionale. Tuttavia, so che l’attività nell’ambito dell’Associazione Famiglie dei Combattenti Polacchi in Italia ha un senso. La mia famiglia mi sostiene molto ed è fiera di me.

La storia di Anna Teresa non è l’unica, ma mostra il destino di tante famiglie che hanno dovuto trovare un posto per se stesse dopo guerra. A un certo punto della sua vita, Anna Teresa, madre e moglie, sentì così fortemente le sue origini polacche che cambiò la sua vita, cercando la sua strada verso la Polonia anche in modo ufficiale: voleva avere la cittadinanza polacca e un passaporto polacco, voleva essere coinvolta in attività per la Polonia.

Parlando con Anna qualche mese fa, non sapevo che avesse ricevuto la medaglia Pro Patria, assegnata „per meriti speciali nel coltivare la memoria della lotta per l’indipendenza della Repubblica di Polonia”.

Anna Teresa Kuliczhowshi con l’Ambasciatrice Anna Maria Anders e Capo ufficio per i veterani e vittime di persecuzioni Jan Józef Kasprzyk, Casamassima 2022

Mi è sfuggito in quel momento e lei – Anna Teresa Kuliczhowshi – non ha detto nulla al riguardo. Il 17 maggio 2022, i veterani del 2° Corpo polacco, insieme agli attivisti dell’opposizione anticomunista, hanno commemorato i loro compagni d’armi uccisi nel maggio 1944 a Piedimonte San Germano. Alla cerimonia, davanti al monumento del 6° Reggimento corazzato intitolato ai Bambini di Leopoli, hanno partecipato il Capo dell’Ufficio per i Veterani e le Vittime della Repressione Jan Józef Kasprzyk, insieme all’Ambasciatore polacco in Italia Anna Maria Anders. Erano presenti anche rappresentanti del parlamento polacco e delle autorità militari, autorità governative locali e scout. In quell’occasione ad Anna Teresa e altri meritevoli è stata conferita tale onorificenza.

Ewa Trzcińska

Foto: archivio Anna Teresa Kuliczhowshi, Aneta Malinowska

Anna Teresa Kuliczhowshi ed Ewa Trzcińska, foto di qualche anno fa fatta al Cimitero Militare San Lazzaro



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *