Kobiety przez duże K. Polki w Italii nie zawsze słonecznej. Aleksandra Seghi: Polska jest i będzie dla mnie najważniejszym krajem w moim sercu.

W zamierzeniu Redakcji – Polki w Italii nie zawsze słonecznej – to cykl reportaży i wywiadów Ewy Trzcińskiej o Polkach zamieszkujących Półwysep Apeniński.

Jakie one są? Jak sobie radzą we Włoszech? Z danych statystycznych wynika, że we Włoszech zdecydowanie jest więcej kobiet niż mężczyzn z Polski, oddajmy im głos. Opowiedz mi swoją historię…

Naszego cyklu nie możemy rozpocząć inaczej jak od rozmowy z NIĄ, Kobietą przez Duże, Wielkie K:

Polska jest i będzie dla mnie najważniejszym krajem w moim sercu.

Aleksandra Seghi w rozmowie z Ewą Trzcińską.

Italianistka, dziennikarka, redaktor portalu Polacy we Włoszech (www.polacywewloszech.com). Współpracuje z polskimi gazetami, dla których pisze artykuły o toskańskiej lub włoskiej kuchni. Autorka 10 książek o tematyce włoskiej, a w szczególności toskańskiej. Przez 13 lat pracowała w Radio Diffusione Pistoia w programie Up Magazine, przygotowywała i przekazywała wiadomości dla Polaków mieszkających we Włoszech. Od 13 lat prowadzi blog kulinarno-podróżniczy Moja Toskania. Jest tłumaczem, prowadzi spotkania podróżniczo – kulinarne oraz warsztaty gotowania w Toskanii.

.

.

Olu, rozmową z Tobą mam zaszczyt i przyjemność otworzyć nasz cykl Polki w Italii nie zawsze słonecznej. Chyba częściej jesteś w roli zadającego pytania, publikującego teksty niż udzielającej odpowiedzi?

Zgadza się. Wolę zadawać pytania, słuchać, pisać niż opowiadać o sobie.

Portal Polacy we Włoszech stał się w Italii prawie że instytucją, czytają go Polacy, którzy znaleźli się we Włoszech czasowo lub na stałe. Robisz to od tylu lat, całkowicie społecznie…

W lutym 2012 roku powstał blog Polacy we Włoszech. Na początku 2013 roku zmienił on adres na www.polacywewloszech.com oraz szatę graficzną i stopniowo przerodził się w formę magazynu informacyjnego. W tym roku mija 11 lat jak wraz z grupą dziennikarzy z pasją tworzymy tę ważną stronę informacyjną. I to właśnie dzięki tej pasji jesteśmy wciąż razem i działamy na rzecz włoskiej Polonii.

.

.

Od ilu lat jesteś w Italii? Jak zaczęła się Twoja włoska przygoda?

We Włoszech mieszkam od 1998 roku, na stałe od 2001. Jestem magistrem filologii włoskiej, studiowałam na UW. Podczas studiów, w lato lub zimę, wyjeżdżałam szkolić język włoski u źródła. Podczas takiego jednego wyjazdu do Włoch poznałam mojego byłego męża i tak się to wszystko zaczęło.

.

.

We Włoszech to właśnie polskie kobiety są bardziej widoczne niż mężczyźni, zakładają firmy, integrują się, ale i znajdują czas i ochotę na zachowanie tożsamości narodowej, dzięki ich działaniom polski język, tradycja i kultura są codziennością. Portal Polacy we Włoszech bardzo się do tego przyczynia. Ileś lat temu powiedziałaś sobie zakładam stronę dla Polaków, bo …

Bo taki portal był potrzebny. Brakowało informacji z poszczególnych regionów. W bardzo szybkim czasie do grupy redakcyjnej dołączyły osoby prowadzące już blogi czy piszące dla drukowanych gazet. Staliśmy się taką małą dziennikarską rodziną, z jednym bardzo ważnym celem: przekazywanie jak najwięcej ciekawych i pożytecznych informacji rodakom z Italii. Dodatkowo i my mamy z tego pożytek. Pomimo, że jesteśmy z dala od naszego kraju, to codziennie posługujemy się naszym ojczystym językiem. Piszemy artykuły, przeprowadzamy wywiady, bywamy na polonijnych eventach. Tak jak to powiedziałaś Ty: zachowujemy tożsamość narodową, podtrzymujemy tradycje, kulturę i przede wszystkim język.

.

.

Przypomnijmy, że Polacy we Włoszech już kilka lat temu dostał bardzo cenną nagrodę, jest też zapraszany na wszystkie polskie uroczystości, ma na całym półwyspie swoje korespondentki piszące nieodpłatnie.

18 listopada 2017 roku w Reggio Calabria odbyła się uroczysta gala wręczenia nagród I Edycji „Polak Roku we Włoszech”. Wśród laureatów znalazła się część naszej redakcji. Natomiast w 2020 roku Redakcja otrzymała prestiżową nagrodę im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii.

.

Korespondentki Polaków we Włoszech: Ewa Trzcińska, Aleksandra Seghi, Aneta Malinowska (foto Aneta Malinowska)

.

Mamy korespondentów w całych Włoszech, ekspertów w różnych dziedzinach, ludzi wykształconych i oddanych pasji dziennikarskiej. Staramy się być obecni na jak największej liczbie eventów. Oprócz relacji pisemnych robimy również zdjęcia oraz materiały video. Pomimo, że jest to praca wolontariacka to jesteśmy bardzo aktywni i dyspozycyjni, żeby dotrzeć do ciekawych informacji. Bez tych wszystkich osób, z którymi współpracuję a wśród których jesteś oczywiście i Ty, portal by nie istniał. Pragnę to podkreślić bardzo wyraźnie.

.

Ze śp. Fabrizio Borghini, znanym dziennikarzem z Toskanii

.

Czy mogę tak stwierdzić, że Twoją misją jest dzieleniem się swoim doświadczeniem i wiedzą z rodakami, którzy wybrali Włochy jako miejsce na życie?

Moją misją jest przekazywanie jak najwięcej potrzebnych informacji, pomoc rodakom we Włoszech do dotarcia do wiadomości. Skrzynka mailowa jest non stop przepełniona zapytaniami z różnych dziedzin. Cieszy mnie, jeśli możemy rozwiązać jakiś problem, podpowiedzieć, gdzie się udać, jak załatwić sprawy. Zdarza się, że łączymy osoby do współpracy. Tak więc nawiązują się nowe znajomości również na szczeblu biznesowym.

.

Na zjeździe Związku Polaków we Włoszech w Rzymie

.

Aleksandra Seghi to przede wszystkim…

mama 14. letniej Julci. To ona jest dla mnie na pierwszym miejscu. Później jest wszystko inne. Opublikowałam w Polsce 10 książek, kilka czeka na druk. W głowie mam coraz to nowe pomysły edytorskie, ale na ich realizację brakuje czasu. Oprócz pracy na portalu Polacy we Włoszech, od 13 lat prowadzę bloga podróżniczo-kulinarnego Moja Toskania www.aleksandraseghi.com. Jest on kolejnym źródłem wiedzy dla rodaków. Od kilku lat tłumaczę na polskich ślubach w Toskanii oraz asystuję przy zakupie nieruchomości w tym regionie. Prowadzę warsztaty kulinarne i prelekcje, piszę artykuły o włoskiej tematyce.

.

.

Spotkanie autorske w Dublinie

.

Jestem zaangażowana w sprawy szkoły polskiej w Toskanii. Aktualnie jesteśmy na etapie szukania nowej siedziby, nie w Pistoi, ale we Florencji. Jestem bardzo aktywna na froncie polskim w Toskanii. Od momentu powstania Konsulatu Honorowego RP we Florencji mam zaszczyt i przyjemność współpracować z Konsulem Stefano Barlacchi, który jest bardzo aktywny i chce robić wiele dla toskańskiej Polonii.

.

Z Polonią toskańską

.

W Ambasadzie RP w Rzymie

.

Na jednym ze spotkań Polonii toskańskiej

.

Patrząc czysto matematycznie – dłużej mieszkasz w Italii czy ciągle jeszcze Polska ma przewagę?

Mieszkam dłużej we Włoszech niż w Polsce. Lata mijają nieubłagalnie, a mi wciąż wydaje się, że mam te 25…30 lat (śmiech). Polska jest i będzie dla mnie najważniejszym krajem w moim sercu.

.

Foto Aneta Malinowska

.

Interesujesz się tym, co dzieje się w Twoim kraju ojczystym? Twoja córka, która urodziła się we Włoszech mówi po polsku, zna historię i tradycje kraju pochodzenia?

Julcia mówi po polsku. Ma cały czas kontakt telefoniczny z rodziną w kraju. Do Polski jeździmy w miarę możliwości dwa razy do roku. Wtedy chodzimy do muzeów, teatru, kina, spotykamy się z polskimi przyjaciółmi. Mamy też nasze ulubione polskie restauracje. Chłoniemy polskie klimaty.

Patrząc z Twojej perspektywy, może też przez własne doświadczenia – z jakimi problemami i ograniczeniami borykają się polskie kobiety tutaj, w Italii? Czy polskie pochodzenie pomaga im a może przeszkadza w osiągnięciu sukcesu tak zawodowego jak osobistego?

Tylko małej garstce Polek udaje się tu zdobyć sukces zawodowy. Jest trudno, jest pod górę i potrzeba ogromnego samozaparcia w dążeniu do zamierzonego celu. Przez pięć lat prowadziłam własną włoską firmę i pamiętam jak raz na jakiś czas wstępowałam do Izby Handlowej w Pistoi i pytałam, czy są jakieś pomoce dla przedsiębiorców w wieku do 30 lat. Zawsze odchodziłam z kwitkiem. Myślę, że dobrym rozwiązaniem dla nas jest współpraca polsko – włoska. Albo sprzedaż czegoś włoskiego w Polsce albo na odwrót. W Bolonii mamy wspaniale działającą Polską Izbę Biznesową we Włoszech CAPI, która pomaga na polu biznesowym. Cieszę się, że powstała i to właśnie dzięki prężnie działającym Polkom w Italii – coś wiesz na ten temat, prawda? W końcu tak jak ja, gdzie się pojawiasz … łączysz Polki.

Sukces zawodowy nie zależy od pochodzenia. Zależy od silnej osobowości, wiary w siebie, nieustannego dążenia do celu, wykorzystywania możliwości jakie daje nam rynek (projekty, współpraca itp.)

.

.

Pewnie często dostajesz pytania w stylu: chciałabym/chcielibyśmy zamieszkać w słonecznej Italii, co mi Pani doradzi? Co wtedy odpowiadasz?

Regularnie trafiają się takie pytania w skrzynce redakcji lub mojego prywatnego bloga. Nikomu nie mogę nic poradzić. Nie czuję się na siłach, by komuś odradzać czy kogoś namawiać do czegoś. To są indywidualne wybory życiowe, za które później każdy jest odpowiedzialny.

Kilka dni temu odebrałam telefon i … tym razem zatkało mnie. Młode małżeństwo z dwójką dzieci 6 i 8 lat, on historyk, ona bibliotekarka pytają mnie co im poradzę, bo chcą zamieszkać we Włoszech, w których byli kilka dni w Rzymie. Nie znają włoskiego a angielski słabo. Słabo to mi się zrobiło, jak pomyślałam, co czekałoby ich i ich dzieci we Włoszech…

Ludzie czasem rzucają się na głęboką wodę. My wiemy, że we Włoszech byłoby im ciężko wystartować od zera, bo jest problem z pracą, szczególnie bez dobrej znajomości włoskiego. Może w innych krajach. Moja znajoma mówi mi zawsze, że w Irlandii praca czeka na człowieka. W Niemczech również. Będąc tam dwa razy tylko na wakacjach dostawałam propozycję pracy od zaraz. Kraje skandynawskie też mają otwarty rynek pracy…

Każdy kto Ciebie zna, widzi kobietę o śmiejących się oczach, zawsze chętną do pomocy, odbierającą telefony w drodze do pociągu, na stacji i przy prasowaniu. Taką, na którą można liczyć. Ola prywatnie jaka jest? Krucha czy silna? A może krucho-silna?

Znasz mnie od lat, słyszymy się telefonicznie kilka razy w tygodniu. Myślę, że tak jak inni Polacy mieszkający zagranicą, jestem silną i twardo stąpającą po ziemi osobą. Radzę sobie ze wszystkim, jestem dobrze zorganizowana. Łezka kręci się w oku tylko kiedy Julcia gra Chopina na pianinie albo kiedy oglądam wzruszający film. Przy polskim hymnie też ze mną krucho (śmiech).

.

.

Rzeczywiście, znamy się już trochę. Bardzo mnie cieszy, bo widzę Cię w świetnej formie. Zdradzisz swoją receptę?

Trzeba żyć teraz, czerpać z życia każdą chwilę. Uśmiechać się, bo uśmiechem zarażasz innych. Realizować plany, marzenia. Robić to na co ma się ochotę, nie odkładać niczego na później. I wychodzić z domu, oddychać pełnymi płucami, spacerować oraz przebywać z naturą.

.

.

Ponieważ uwielbiasz gotować i robić różnego rodzaju przetwory (ach, ten słoiczek oliwek ze skórką pomarańczy, który dostałam kilka lat temu – boskie wspomnienie!) to do jakiej potrawy a może rośliny czy składnika byś się porównała? Ja mam swój typ, ale na razie nie powiem…

Ha ha ha, to mnie zaskoczyłaś pytaniem! Jestem okrąglutka jak pizza!

Ja widzę Ciebie jako słonecznik: kwiat, przy którym wszyscy się otwierają i uśmiechają.

.

.

Olu, bardzo Ci dziękuję za rozmowę i za to, że jesteś dla wszystkich Polaków mieszkających we Włoszech, ale i dla tych co po prostu lubią wiedzieć. Ja swoją rolę skończyłam, teraz Ty wstaw na portal naszą rozmowę, jak robisz od lat z wszystkimi tekstami, które się na Polacy we Włoszech ukazują. Spełnienia marzeń i pragnień.

To ja dziękuję za rozmowę. Wracam do komputera, by wstawić nowy post (uśmiech).

Z Aleksandrą Seghi rozmawiała Ewa Trzcińska.

Zdjęcia z archiwum Aleksandry Seghi.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *