Boże Narodzenie to święto uważane przez Polaków za wyjątkowo bliskie i rodzinne. Wigilijny stół przyciąga krewnych rozsianych po całym świecie. Spotkania podczas tej wyjątkowej wieczerzy dają poczucie wspólnoty i stałości, w dużym stopniu dlatego, że wciąż żywe są wigilijne, nasycone głęboką symboliką tradycje.
Najbardziej popularne do dziś tradycje czyli dzielenie się opłatkiem i ubieranie choinki, nie są bardzo stare – sięgają XVIII i XIX stulecia. Oba obyczaje przywędrowały do nas z Niemiec. Opłatek, jak pisał Cyprian Kamil Norwid wywołuje „najtkliwsze uczucia”, a ks. Jan Twardowski opisywał ten cieniutki, święty wypiek słowami: „cichy, biały jak śnieg”. Od łamania opłatka rozpoczyna się wieczerza wigilijna. Gospodyni lub gospodarz domu podają go uczestnikom spotkania na udekorowanym talerzu. Każdy urywa sobie kawałek, którym będzie się dzielił z zebranymi. Jednocześnie wypowiada życzenia i przyjmuje te skierowane do siebie. Niektórzy przeproszą się za wyrządzone krzywdy Wigilia to bowiem moment pojednania i miłości. Często najstarszy z obecnych zamyka ten moment zdaniem: „Obyśmy przynajmniej w tym składzie spotkali się za rok”. Po tym uroczystym otwarciu wieczerzy, gospodarz wychodzi na chwilę, by podać specjalny, kolorowy, zwykle różowy opłatek, zwierzętom w obejściu.
Na wigilijny stół Polacy starają się przygotować dwanaście postnych potraw. Liczba odnosi się do dwunastu apostołów lub dwunastu miesięcy a post to pamiątka po dawnym nakazie kościelnym, który nakazywał utrzymać ścisły post aż do Pasterki – pierwszej Mszy z uroczystości Bożego Narodzenia.
Zwyczaj nakazuje spróbować każdej potrawy, co ma przynieść szczęście w nadchodzącym roku. Najpierw jada się zupy: barszcz czerwony z uszkami, grzybową, rybną – najlepiej ugotowaną na łbach i ogonach oraz owocową – najczęściej śliwkową.
Gwiazdami wigilijnego stołu są ryby. Symbolizują samego Chrystusa, wiarę chrześcijańską, także początek stworzenia, obfitość i płodność. Dawniej w bogatszych domach lista przepisów na ryby podawane na polską Wigilię była bardzo długa, a same receptury niezwykle wyrafinowane. Spisała je m.in. Maria Ochorowicz-Monatowa, żyjąca na przełomie XIX i XX wieku, redaktorka warszawskiego dwutygodnika „Świat Kobiecy”, uznawana za wyrocznię sztuki kulinarnej. We współczesnych polskich domach na stół wigilijny trafiają przede wszystkim karpie, śledzie, łososie i pstrągi. Natomiast dawniej w głowie szczupaka można znaleźć kosteczki podobne kształtami do narzędzi Męki Pańskiej, młotka i gwoździ. Komu się uda ta precyzyjna wręcz sztuka, wierzono, że w nowym roku będzie szczęśliwy.
Niektóre regionalne dania wigilijne zrobiły ogólnopolską karierę. Należy do nich kutia – tradycyjnie wykonywana na Białostocczyźnie, z ugotowanych ziaren pszenicy, miodu, maku, orzechów i bakalii. Szerzej nie jest natomiast rozpowszechniony kulebiak, również mający kresowe pochodzenie. Jest to pieróg z farszem, zwykle z kapusty i grzybów. Śląsk też ma własne dania wigilijne, np. moczkę – rozgotowany w mleku piernik z miodem.
.
.
Wigilia w ludowych wierzeniach była dniem przenikania się świata materialnego i duchowego. Właśnie dlatego m.in. na Podlasiu dzielono się dawniej potrawami z wieczerzy także ze zmarłymi. „Przydział” dla nich stawiano koło pieca na ławie posypanej piaskiem lub popiołem. Rano należało sprawdzić, czy jedzenie zniknęło i czy na piasku są ślady gości z zaświatów.
Wnętrze domu, stół i sprzęty powinny być czyste i udekorowane. Nieodłącznym elementem bożonarodzeniowego wystroju jest dziś ustrojona choinka. Zawitała w polskich domach dzięki niemieckim kolonistom osiedlającym się w Warszawie w pierwszych latach zaborów Polski (w 1795 roku Warszawa znalazła się w zaborze pruskim, co zmienił pokój w Tylży w 1807 roku, który postanowił o utworzeniu Księstwa Warszawskiego). Jabłka wieszane na świątecznym drzewku miały przynosić zdrowie i urodę, orzechy – dobrobyt, bombki w kształcie dzwonków – radość, a zapalone na choince światełka – rozganiały wszystko to, co złe. Obok choinki pojawiła się jemioła – wiecznie zielona roślina pasożytująca na polskiech drzewach. Wieszało się ją pod sufitem, kojarzono z potęgą życia, nawet z wiecznością. Częściej niż jemiołę Polacy umieszczali w tym miejscu podłaźniczkę, czyli odwrócony i ustrojony wierzchołek choinki albo tzw. „świat” (zwany też „sadem”) ‒ misterną, przestrzenną kompozycję w kształcie kuli, wykonywaną z barwionych opłatków. Obie dekoracje odgrywały rolę „taśmy transmisyjnej” pomiędzy Ziemią a niebem, życiem ziemskim a pozaziemskim, siłami natury a mocami nadprzyrodzonymi.
Polski obyczaj nakazywał stawiać na Wigilię w kątach izb snopki słomy symbolizujące oczekiwanie dostatku. Pojedyncze słomki siana do dziś wkładają Polacy pod obrusy pokrywające wigilijne stoły. Przypominają narodzenie Jezusa w stajence, a poza tym można z nich wróżyć. Jeśli spod obrusa wyciągnie ktoś prostą słomkę, może spodziewać się spokojnego życia, a jeśli pokrzywioną – pełnego kłopotów, zieloną – szybko stanie na ślubnym kobiercu, żółtą – pisane mu lub jej starokawalerstwo lub staropanieństwo. Kiedyś w Wigilię ze źdźbeł suchej trawy wykonywano krzyżyki i ustawiano je przy oknach, by strzegły domowników.
Biały obrus przykrywający stół ma przypominać pieluszki, w które Maryja owinęła maleńkiego Syna Bożego. W innych interpretacjach obrus oznacza ład, duchową czystość, a nawet ołtarz, przy którym oprawia się mszę świętą.
Do stołu wigilijnego Polacy często przystawiają jedno, dodatkowe krzesło. Mówią: „to dla niespodziewanego gościa/przybysza/wędrowca” albo wyjaśniają, że czeka na niedawno zmarłego członka rodziny, albo nawet na Matkę Boską, która nie mogła nigdzie znaleźć schronienia przed urodzeniem Jezusa. W XIX wieku Polacy zostawiali dodatkowe miejsce dla powstańca listopadowego lub styczniowego, błąkającego się latami po lasach w obawie przed carskimi represjami lub zabitego, którego duch nie mógł zaznać spokoju.
Po zakończonej kolacji wszyscy udawali się na nocną Mszę św. – Pasterkę a od rana Bożego Narodzenia świętowali w gronie rodziny. Wierzono również, że każdy z dwunastu dni okresu Bożego Narodzenia (między 25 grudnia a 6 stycznia) to wróżba meteorologiczna na cały nowy rok: jaka danego dnia pogoda, taki będzie odpowiadający mu miesiąc. 26 grudnia zapowiada styczeń, 26.12 – luty, 27.12 – marzec i tak dalej.
Nasi przodkowie mawiali, że „jaka Wigilia, taki cały rok” dlatego tego szczególnego dnia starali się odnosić do wszystkich życzliwie, przebaczać tym, co zawinili, ale również oddawać długi i niczego nie pożyczać aby nadchodzący czas upływał w spokoju i zadowoleniu.
Tekst: Karolina PREWĘCKA, dziennikarka, publicystka i pisarka, autorka książek – wywiadów-rzek i biografii, m.in. Bohdanem Łazuką i Stanisławą Celińską.
- Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 r. ogłoszonego przez Kancelarię prezesa Rady ministrów.
*Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Źródło: DlaPolonii.pl