Justyna Misiek: chcemy sprawić, żeby nasi uczniowie pokochali Polskę

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Justyną Misiek, która wraz z innymi Polkami prowadzi szkołę (ludotekę) w Toskanii: 

Polacy we Włoszech: W Arezzo istnieje Stowarzyszenie Polaków Chrześcijan. Kiedy zostało założone?

Justyna Misiek: Tak, zostało ono założone we wrześniu 2003 r. Ja zamieszkałam w Arezzo w sierpniu 2007r., więc początki działalnosci Stowarzyszenia znane mi są tylko z opowieści. Dowiedziałam się o jego istnieniu przy okazji powstania ludoteki w 2011 roku.


Polacy we Włoszech:
Czy liczy dużo członków? Czy w Arezzo i okolicach mieszka wielu naszych rodaków?

Justyna Misiek: Niestety nie potrafię udzielić precyzyjnej odpowiedzi. Ale być może zainteresuje Panią fakt, iż od momentu istnienia Ludoteki po dzień dzisiejszy, w prowadzonych przez nas zajęciach wzięło udział około 60 dzieci z polskich, polsko-włoskich oraz włoskich rodzin. W tym roku szkolnym na zajęcia do ludoteki zostało zapisanych 23 dzieci, 20 z nich (mniej lub bardziej regularnie) bierze udział w naszych cosobotnich spotkaniach.


Polacy we Włoszech:
A kiedy powstała szkoła?

Justyna Misiek: Szkoła (oficjalnie jest to ludoteka) powstała w lutym 2011r.

Polacy we Włoszech: Jakie byly początki tej placówki? Czy latwo znalezliście państwo siedzibę? A materiały dydaktyczne?

Justyna Misiek: Powstaniu ludoteki towarzyszył wielki zapał i entuzjazm osób, które zaangażowały się w jej działalność, mam na myśli m. in. Mariusza Szczygła i śp. Marzannę Stępień. Jednym z promotorów szkoły był też ówczesny proboszcz parafii S. Francesco Stigmatizzato in Saione – O. Grzegorz Hensel. To dzięki jego wsparciu parafia Saione od początku stała się siedzibą ludoteki i dzięki gościnności obecnego proboszcza O. Mariusza nadal nią jest. Przez pierwsze miesiące zajęcia z dziećmi, w różnym wieku i na bardzo różnych poziomach znajomości języka polskiego, prowadziła Marzena. Ona miała ogromy potencjał energii i niezliczone pomysły. Jej tragiczne odejście w styczniu br., to dla nas ogromna strata…

Początkowo, każdy kto miał na uwadze dobro naszych uczniów przynosił, to co uznał za potrzebne (papier, kredki, flamastry, książki w języku polskim…). Następnie prosiliśmy rodziców dzieci uczęszczających na zajęcia o uiszczanie składki na ubezpieczenie i pomoce dydaktyczne. W czerwcu 2012 r. nawiązaliśmy kontakt z Biurem Konsularnym w Rzymie i zaprosiliśmy Panią Konsul Jadwigę Pietrasik na inaugurację roku szkolnego 2012/2013. Pani Konsul przyjęła nasze zaproszenie, wzięła udział w uroczystości i wtedy to rozpoczęła się bardzo owocna współpraca ludoteki z Konsulatem. Za jego pośrednictwem zrealizowaliśmy wiele projektów dofinansowanych z funduszy polonijnych, otrzymaliśmy wsparcie z Fundacji Semper Polonia oraz Fundacji Oświata Polska za Granicą. Dzisiaj możemy się cieszyć doskonale wyposażoną biblioteką, zestawami podręczników, sprzętem komputerowym, audiowizualnym i biurowym. Myślę, że to ogromny sukces dla tak małej placówki jak nasza. Na razie nie mamy możliwości korzystania z Internetu podczas zajęć, ale mam nadzieję, że wkrótce uda nam się ten problem rozwiązać.

szakola_arezzo_polacy_we_wloszech

Składka, o którą również w tym roku poprosiliśmy rodziców w momencie zapisywania dzieci na zajęcia, została przeznaczona na zapłacenie ubezpieczenia oraz zakup pomocy dydaktycznych, które szybko się wyczerpują typu ołówki, kredki, gumki, kleje itp.


Polacy we Włoszech:
Jakie są założenia szkoły?

Justyna Misiek: Sprawić, żeby nasi uczniowie pokochali Polskę… To bardzo ambitny cel. Nasi uczniowie uczą się języka polskiego ćwicząc mówienie, pisanie i rozumienie ze słuchu, wzbogacają polskie słownictwo, poznają mniej i bardziej znaczące miejsca w Polsce (niedawno „odkryli” wyspę Wolin, która bardzo im się spodobała). Na zajęciach rozmawiamy o wybranych postaciach, wydarzeniach historycznych i polskich zwyczajach; uczyliśmy się śpiewać Mazurka Dąbrowskiego i będziemy się uczyć polskich kolęd. Jest na nich też trochę gramatyki, są bajki, wiersze i opowieści. 90 minut tygodniowo to niestety niewiele, ale staramy się wykorzystać je jak najlepiej.

Krótko mówiąc, naszym zadaniem jest wzbudzienie i podtrzymywanie u naszych uczniów chęci do nauki języka polskiego, zainteresowanie ich kulturą polską oraz wspieranie rodziców w rozwijaniu u dzieci kompetencji językowych, na rozwój których często w domu brakuje czasu.


Polacy we Włoszech:
Prowadzicie państwo trzy grupy wiekowe:

grupa przedszkolna, grupa wczesnoszkolna, grupa z nauczaniem na drugim poziomie.

Co oznacza, że grupa jest z nauczaniem na drugim poziomie?

Justyna Misiek: Na drugim poziomie czyli na poziomie B (średniozaawansowanym).

W tym roku dokonaliśmy zmiany w organizacji grup, w wyniku której prowadzimy zajęcia (laboratorum) dla dzieci w wieku 3-6 lat z udziałem rodziców oraz zajęcia dla dzieci powyżej 6-go roku życia na poziomie podstawowym. Zadaniem starszych uczniów (tych, których znajomość języka polskiego jest na poziomie średniozaawansowanym) jest pomaganie nauczycielom w prowadzeniu zajęć z ich młodszymi kolegami oraz prowadzenie kroniki szkolnej.

Polacy we Włoszech: Jakie eventy organizuje szkoła?

Justyna Misiek: Do najciekawszych wydarzeń zorganizowanych przez ludotekę możemy zaliczyć:

wystawę „Enigma”, koncert fortepianowy inaugurujący rok szkolny 2014/2015 z udziałem Marcina Dominika Głucha, spotkanie z Marco Vanchetti – tłumaczem wierszy J. Tuwima, festyn na Dzień Dziecka 2013 z udziałem uczennic z Gimnazjum im. ks. J. Poniatowskiego w Osiecku (byl on uwieńczeniem całorocznego projektu „Wyobraźnia bez granic”), wycieczkę do Florencji śladami Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej (wycieczka była częścią projektu „Czartoryskie Flamingi. Przewodnik śladami Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej”, o którym można przeczytać na blogu https://blogiceo.nq.pl/czartoryskieflamingi), zabawa andrzejkowa 2012, warsztaty poęwięcone twórczości Jana Brzechwy, spektakle rozpoczynające i kończące rok szkolny, święcenie wielkanocnych pokarmów, spektakle bożonarodzeniowe, obchody Dnia Matki…


Polacy we Włoszech:
Jakie jest pani zdanie na temat dwujęzyczności. Czy spełnia ważną rolę w życiu naszych dzieci? Niektórzy rodzice nie przykladają do tego uwagi i dzieci mówią tylko po włosku.

Justyna Misiek: Oczywiście moje zdanie na temat rozwijania dwujęzyczności jest bardzo pozytywne…

Z zawodu jestem matematykiem i nie mam zbyt dużej wiedzy teoretycznej na ten temat. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że rozwijanie u dziecka dwujęzyczności jest ogromnie ważne i cenne. Ja mam w Polsce liczną rodzinę i wielu przyjaciół, z którymi utrzymuję stały kontakt i do których wracam z ogromną przyjemnością i radością. Dla mnie bardzo ważne jest, żeby moje córki czuły się swobodnie w obydwu kulturach, żeby nie miały trudności w kontaktach z rodziną i kolegami. Oczywiście mówimy o sytuacji, w której rodzica lub obojga rodziców łaczą silne więzi z miejscem pochodzenia. Inaczej z pewnością sytuacja wygląda w przypadku osób, którym nie zależy na więziach z krajem i które do niego powracają sporadycznie. Czasami zdaża się, na szczęście coraz rzadziej, że nauczyciele w szkole sugerują rodzicom dzieci dwujęzycznych posługiwanie się w domu tylko językiem włoskim. Bardzo nad tym ubolewam. Z pewnością jest jeszcze wiele innych powodów, dla których rodzice nie przywiązują wagi do rozwijania u dziecka dwujęzyczności. Historia każdego z nas jest inna i rzeczywistość w której żyjemy również.

Mam ogromną nadzieję, że uda nam się kiedyś zorganizować konferencję/wyklad/warsztaty na temat dwujęzyczności. Myślę, że głos eksperta w tej dziedzinie pomógłby wielu sceptycznie podchodzącym do sprawy rodzicom, zmienić postawę i docenić korzyści wynikające z dwujęzyczności.

Polacy we Włoszech: Dlaczego pani zdaniem jest tak mało szkół polonijnych we Włoszech?

Justyna Misiek: Prowadzenie placówki takiej jak nasza wymaga ogromnej determinacji, dużego nakładu czasu, trochę kretywności i chęci niesienia pomocy innym. Przygotowanie zajęć, ich prowadzenie, utrzymanie porządku w sali, opracowanie i realizacja projektów (poszukiwanie partnerów do ich realizacji, zakup potrzebnych materiałów, projektowanie ulotek, zaporoszeń, itd.) wymagają czasu i pracy. To wszystko jest po prostu wolontariatem czyli nie przynosi korzyści materialnych. Znalezienie kilku osób (jedna z pewnością nie wystarczy) gotowych do tego rodzaju poświęcenia nie jest łatwe i do tego, mowiąc językiem matematycznym, jest warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym. Aby cała ta praca miała sens potrzebni są uczniowie i rodzice, dla których rozwijanie u dziecka dwujęzyczności jest sprawą priorytetową i którzy uważają za skuteczne uczenie się w grupie rowieśników. Prawdopodobnie tylko w nielicznych społecznościach polskich spełniony jest zarówno warunek konieczny jak i wystarczający.

Polacy we WłoszechJakie mają państwo plany na przyszłość?

Justyna Misiek: Oczywiście planujemy kontynuować naszą działalność…

Jak już wspominałam mamy na uwadze stworzenie uczniom warunków do korzystania z licznych źródeł wiedzy, materiałów i zabaw dydaktycznych dostępnych on-line w internecie oraz inicjatywę zwiazaną z promowaniem dwujęzyczności. Będziemy również kontynuować współpracę ze szkołą w Osiecku a w najbliższej przyszłości planujemy „Spotkanie z polską kolędą”.

Proszę trzymać za nas kciuki:-)


Polacy we Włoszech: Serdecznie dziekuję za wywiad.

Justyna Misiek: Ja również bardzo dziękuję.

 

Z Justyną Misiek rozmawiała Aleksandra Seghi.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *